Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

Wolność, a odpowiedzialność. Decyzyjny paraliż czas pokonać.

Opowiem Wam o przemyśleniach, które ostatnio chodzą mi po głowie. Dotyczą poszukiwania wolności i prób walki z własnym poczuciem niemocy. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że zanim podjęłam ważną decyzję (błahą też, tutaj nie ma reguły), najpierw pytałam o zdanie. Najbliższych, znajomych, panią w sklepie (wybór ubraniowy). Mimo, że często udzielali mi rad, ja nadal byłam niezdecydowana. Zdarzało się, że mówili mi wprost, co powinnam zrobić ("pani weźmie tę sukienkę, tamta jest za krótka"), a ja nadal nie wiedziałam, czy aby na pewno to jest najlepsze rozwiązanie. Wzrastało we mnie poczucie niemocy, bezradności i najczęściej wybory podejmowałam losowo, sugerując się oczywiście radami, a co za tym idzie - bardzo często żałowałam ich już po jednym dniu. Zaczęłam się więc zastanawiać nad celowością pytania innych o zdanie. Przede wszystkim chciałam sobie odpowiedzieć na pytanie - dlaczego robię to tak często i to we wszystkich aspektach mojego życia, od błahych poczynając

Zmysł, który jest szczególnie bliski kobietom

Jak wyglądają składy popularnych drogeryjnych kremów i szamponów chyba nikomu nie muszę mówić. Aż do momentu oświecenia myślałam, że to najlepsze, co może się przytrafić moim włosom i skórze. Pielęgnacja szyta na miarę, pachnąca truskawkami, z diamentowym pyłkiem. Teraz, gdy sprawdziłam skład szamponu, który był moim ulubieńcem od czasów liceum dość mocno się przeraziłam. Zużyłam na pewno kilkanaście butelek i to wszystko lądowało na moich włosach i skórze głowy, podczas gdy ich właścicielka myślała, jak bardzo o siebie dba. Było, minęło, na szczęście zdarza się, że człowiek z czasem wchodzi w posiadanie tajemnej wiedzy, która umożliwia na przykład rzetelną ocenę składu używanych na co dzień kosmetyków. Dziś chciałabym się skupić na zapachu. Przyzwyczajona do kąpieli pachnących sernikiem truskawkowym, peelingów o zapachu czekoladowego ciasta i kremów do twarzy sprawiających, że pachnę jak konwalia nauczyłam się, że nie ma nic lepszego niż zapach kosmetyków. Otaczanie się p

Jak patrzysz na siebie o poranku?

Dziś wychodziłam z domu dwa razy. Za każdym razem inaczej. Pierwszy raz, ubrana w to, co zazwyczaj - wygodna spódnica ołówkowa z bawełny + T-shirt. Zestaw niezawodny, którego znalezienie w szafie zajmuje mniej niż powiedzenie "Nie mam się w co ubrać." Skoro ubrałam się tak, jak zazwyczaj, to także czułam się tak jak zazwyczaj - codziennie, na standardowej trasie tramwaju, w drodze do najlepiej znanego sklepu, w którym rozkład produktów wyrecytuję z pamięci obudzona w środku nocy. Jadąc, zaczęłam się nad sobą zastanawiać. Tak mnie coś tknęło - czasem tak mam. Spojrzałam na siebie oczyma wyobraźni - szarość, niewyróżnianie się z tłumu, przeciętność. Te słowa przyszły mi jako pierwsze do głowy. I wiecie co? Ubodło mnie to. Poczułam ukłucie złości, a nawet odrobinę agresji. Myśli zaczęły mi krążyć szybciej (krew w żyłach zapewne też). Załatwiłam, co miałam do załatwienia i wsiadłam w tramwaj powrotny, obmyślając plan naprawczy. Szarość, niewyróżnianie się z tłumu, przecięt

W czym Polska wyprzedza Szwajcarię #1

Skoro wszyscy oddają się raczej wychwalaniu Szwajcarii w porównaniu z Polską, ja pójdę czasem inną drogą i będę pisała także o tym, co w Polsce bardziej mi się podoba. Dziś pierwsza notka z tego cyklu i będzie to wpis o zwyczajach panujących na szwajcarskich przystankach (tramwajowych i autobusowych). Co warto pochwalić, przystanki są czyste, ławeczki zadbane i każdy znajdzie zaciszny kąt dla siebie. Na każdym przystanku znajdziemy biletomat z menu językowym do wyboru. Nie ma żadnego problemu, żeby zapłacić kartą, biletomat wydaje też resztę. Obsługa jest bajecznie prosta. Możliwość zakupu biletu na przystanku bardzo ułatwia przemieszczanie się po Zurychu. A jeśli kupimy specjalną kartę uprawniającą do zniżek (bez niej godzinna podróż po centrum to wydatek rzędu około 17zł), to podróżowanie autobusami i tramwajami, które są szwajcarsko punktualne jest już przyjemnością. To gdzie jest ten duży minus? Nie tyle można go zobaczyć, co poczuć. Są to bowiem: papierosy. Jeśli podczas s

W poszukiwaniu kreatywności - "morning pages"

W poszukiwaniu czegoś ciekawego do czytania na obczyźnie, znalazłam na swoim Kindlu książkę "Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę" autorstwa Julii Cameron. Książka ta została okrzyknięta bestsellerem, który sprzedał się w milionach egzemplarzy i przetłumaczono go na kilka języków. Sama autorka nigdy nie planowała napisania książki i "tak jakoś wyszło", że stanowi ona teraz lekarstwo dla twórców w momentach stagnacji i drogę dla wszystkich tych, którzy poszukują swojego kreatywnego ja. Książka kurzyła się na moim Kindlu od ubiegłego roku. Po lekturze kilku stron po prostu o niej zapomniałam. Mój bagaż do Krainy Czekolady nie pozwolił na spakowanie żadnych papierowych lektur, zatem przekopując się przez stos mniej lub bardziej zachęcających tytułów na Kindlu znów na nią trafiła, więc zaczęłam czytać. Książka składa się z kilkunastu rozdziałów i zalecane jest czytanie jednego rozdziału tygodniowo i wykonywanie umieszczonych na końcu rozdziału zadań. Pierw

Szwajcarskie zdrowie. Co znajdziemy na sklepowych półkach?

Ostatnio zwracam bardzo dużą uwagę na to, co ląduje w moich garnkach, na patelni oraz co zamieszkuje w lodówce. Staram się, żeby na talerzu pojawiały się różnorodne, kolorowe dania. Odkrywam nowe rodzaje kasz, testuję różne warzywne połączenia, a mój Youtube w polecanych wyświetla mi już głównie Vegan Recipes. To o czymś świadczy. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie nagła zmiana punktów zaopatrzeniowych z polskich na szwajcarskie. Wydawać by się mogło, że przecież tutejszy (szwajcarski) klimat, umiłowanie natury i wysoki poziom opieki zdrowotnej (tak słyszałam) powinien sprzyjać zdrowym nawykom żywieniowym. Tymczasem moje dotychczasowe wycieczki do sklepów (sieciowych supermarketów z jedzeniem, bo tylko na takie możemy sobie na razie pozwolić) kończą się zazwyczaj bolesnym rozczarowaniem. Przejdźmy do sedna. Pieczywo Życie od tygodnia na dmuchanych bułkach, pszennych chlebusiach udających żytnie oraz chałkach (a wszystko to kosztuje niemało) bardzo daje mi się we znaki. Prze

Happy Birthday to... Switzerland!

Dziś zerkam na monitor sennym okiem, gdyż wczoraj dane nam było świętować urodziny... Szwajcarii. Jeszcze przed przyjazdem dowiedzieliśmy się, że 1. sierpnia to w Szwajcarii święto - rocznica założenia Konfederacji Szwajcarskiej. Stwierdziłam, że jak to ze świętami bywa, możemy się spodziewać pochodu i tyle. A tutaj niespodzianka. Dzień wcześniej odnogi głównych ulic Zurychu zdobiły już ogromne powiewające flagi. Wczoraj, czyli 1. sierpnia postanowiliśmy obejrzeć je już na żywo, nie z okien tramwaju. Wybraliśmy się na spacer wieczorem i co nas najbardziej zdziwiło? Pikniki i grille przy prywatnych domkach, w ogrodach, na balkonach kamienic, płonące mini-ogniska, zapach kiełbasek, a nawet... sztuczne ognie w dłoniach mniejszych i większych. Przez moment czułam się jak w Stanach na 4. lipca, ale nikt nie śpiewał hymnu USA. Dało się poczuć atmosferę świętowania, a po godzinie 21 także ją usłyszeć, gdy zuryskie niebo rozświetliły fajerwerki... bez końca. Jestem przyzwycza

Powitanie na blogu

Miło mi Was powitać na moim blogu! Jak sama nazwa bloga wskazuje, jestem osobą, która stara się zawsze robić coś lepiej, piąć wyżej i jeśli życie nie stawia przede mną wyzwań, sama ich szukam. Osiadanie na laurach to coś, czego bardzo się boję i unikam za wszelką cenę.  Jestem typem myślicielki, która cały swój wolny czas poświęca na obserwację i analizę otaczającej rzeczywistości oraz poszukiwanie okazji, aby uczynić życie jeszcze lepszym.  Uznałam, że przyda się miejsce, w którym będę mogła uwiecznić swoje spostrzeżenia, inspiracje i obserwacje. Zeszyt i długopis nie wydały mi się odpowiednim nośnikiem myśli w tym przypadku (choć jestem ogromną fanką prywatnych pamiętników).  Blog jest zatem próbą segregacji myśli na temat dzisiejszego świata, ludzkich wartości, jak i samego szczęścia, do którego wszyscy dążymy. Nowy wpis pojawia się minimum raz w tygodniu (w piątek), ale z reguły częściej, bo bardzo trudno odgonić mnie od pisania :) Miłej lektury i mam nadzieję, że