Opowiem Wam o przemyśleniach, które ostatnio chodzą mi po głowie. Dotyczą poszukiwania wolności i prób walki z własnym poczuciem niemocy. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że zanim podjęłam ważną decyzję (błahą też, tutaj nie ma reguły), najpierw pytałam o zdanie. Najbliższych, znajomych, panią w sklepie (wybór ubraniowy). Mimo, że często udzielali mi rad, ja nadal byłam niezdecydowana. Zdarzało się, że mówili mi wprost, co powinnam zrobić ("pani weźmie tę sukienkę, tamta jest za krótka"), a ja nadal nie wiedziałam, czy aby na pewno to jest najlepsze rozwiązanie. Wzrastało we mnie poczucie niemocy, bezradności i najczęściej wybory podejmowałam losowo, sugerując się oczywiście radami, a co za tym idzie - bardzo często żałowałam ich już po jednym dniu. Zaczęłam się więc zastanawiać nad celowością pytania innych o zdanie. Przede wszystkim chciałam sobie odpowiedzieć na pytanie - dlaczego robię to tak często i to we wszystkich aspektach mojego życia, od błahych poczynając...