Przejdź do głównej zawartości

Powitanie na blogu

Miło mi Was powitać na moim blogu!


Jak sama nazwa bloga wskazuje, jestem osobą, która stara się zawsze robić coś lepiej, piąć wyżej i jeśli życie nie stawia przede mną wyzwań, sama ich szukam. Osiadanie na laurach to coś, czego bardzo się boję i unikam za wszelką cenę. 

Jestem typem myślicielki, która cały swój wolny czas poświęca na obserwację i analizę otaczającej rzeczywistości oraz poszukiwanie okazji, aby uczynić życie jeszcze lepszym. 

Uznałam, że przyda się miejsce, w którym będę mogła uwiecznić swoje spostrzeżenia, inspiracje i obserwacje. Zeszyt i długopis nie wydały mi się odpowiednim nośnikiem myśli w tym przypadku (choć jestem ogromną fanką prywatnych pamiętników). 

Blog jest zatem próbą segregacji myśli na temat dzisiejszego świata, ludzkich wartości, jak i samego szczęścia, do którego wszyscy dążymy.

Nowy wpis pojawia się minimum raz w tygodniu (w piątek), ale z reguły częściej, bo bardzo trudno odgonić mnie od pisania :) Miłej lektury i mam nadzieję, że każdy znajdzie tu choć kawałek siebie, bo tak naprawdę nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gruba kreska

Przeczytałam ostatnie trzy wpisy na blogu. Zadziwia mnie, jak bardzo od tego czasu ewoluowałam. Dziwię się, że mój styl pisania sprzed roku wprawia mnie w takie zakłopotanie. Bo to jakby nie moje palce stukały w klawiaturę. Dzisiaj rysuję tutaj grubą kreskę. Moje myśli chcą znaleźć ujście. Moje palce chcą stukać w klawisze. Upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu. Czasu na pisanie (i myślenie) mamy teraz pod dostatkiem.

Torebkowe must have - książka? Naprawdę? "Don't sweat the small stuff" (Richard Carlson)

Podobno są takie książki, które trudno oddać do biblioteki, sprzedać, pożyczyć komuś do przeczytania. Ja właśnie taką skończyłam dzisiaj czytać. Zupełnie się nie spodziewałam, że to właśnie ta pozycja będzie pasowała do powyższego opisu. Raczej nastawiłam się na kolejny poradnik z bzdurami i banałami. A tu proszę, niespodzianka. Mowa o: Byłam przekonana, że rzucę ją równie szybko, jak po nią sięgnęłam, a prawda jest taka, że nie mogłam się doczekać, kiedy znów zacznę czytać. Czytałam w oryginale i uważam, że warto sięgnąć właśnie po wersję po angielsku. Język nie jest zbyt skomplikowany i czyta się bardzo dobrze. Książka zawiera 100 podrozdziałów, z których każdy opowiada o czymś, na co warto zwrócić uwagę, jeśli chcemy mieć łatwiej w życiu. Łatwiej pod każdym względem - w relacjach, w pracy, w społeczeństwie. Autor nie owija w bawełnę, nie tworzy przydługawych akapitów, żeby zwiększyć objętość książki. Każde słowo jest na miejscu i jest potrzebne. To nie jest ksią...

Walka z pokusami

Dzisiaj pół dnia spędziłam na przeglądaniu ofert kalendarzy adwentowych z kosmetykami. Analizowałam wszystkie wersje i marki dostępne na okolicznych rynkach i wcale nie ograniczałam swojego wyboru do Polski. Dookoła mojej głowy jak wredna mucha krążyła jednak myśl: "Ostatnio używasz tylko naturalnych kosmetyków. Po co Ci 24 niespodzianki, spośród których tylko 2-3 będą miały skład, który Cię zadowoli? Po drugie: nie znasz zapachów tych kosmetyków (a w takich kalendarzach często są próbki perfum, kosmetyków do kąpieli, balsamów). Po trzecie: gdy stwierdzisz, że połowa i tak się do niczego nie nadaje, co Ty z tym wszystkim zrobisz? Wyrzucisz wydane pieniądze?" Nie dało się przegonić tej wrednej muchy żadnym sposobem, choć próbowałam. Jakie metody zastosowałam? a) udawałam, że jej nie słyszę; b) zagłuszałam ją jedzeniem; c) robiłam przerwę na coś innego i dopiero po jakimś czasie wracałam przed ekran komputera; d) wmawiałam sobie, że ja naprawdę potrzebuję jednego z ...